Dzienniczek Uczestniczki-tydzień 2

Z Dzienniczka Uczestniczki kursu „Z wiarą o finansach” – tydzień 2

Zaczęło się świetnie. Czytając wybrane wersety biblijne zrozumiałam, że nie tylko ja jestem odpowiedzialna za finanse. Właściwie dużo poważniejsze zadania związane z tą kwestią ma Bóg! To On jest właścicielem wszystkiego, dosłownie wszystkiego. To On zajmuje się kontrolowaniem  wydarzeń. To On zobowiązał się do tego, że zaspokoi nasze potrzeby. Muszę przyznać, że wziął na siebie naprawdę sporo, ale jest Bogiem, więc wierzę, że spokojnie sobie poradzi. W pierwszej chwili pomyślałam: „To w takim razie co ja mam robić?”. Odpowiedź była dla mnie zaskoczeniem – „Bądź wiernym zarządcą”. I… to wszystko.

 

Wyobrażam sobie teraz, że pracuję w firmie „Wszechmogący i Syn” na stanowisku menedżera do spraw obrotu pieniędzmi. Mam idealnego Szefa, który zapewnia mi środki na różne sposoby, a moim zadaniem jest wierne podążanie za zasadami i wartościami, które tworzą tą firmę. Procedury działania określone są w Biblii, a w razie niejasności mogę szukać rady u senior menedżerów (czytaj: Bożych ludzi), jak również u samego Boga (podczas modlitwy). Po prostu boskie warunki pracy!

Wiedząc, jaka jest moja rola, z zaangażowaniem podjęłam się pierwszego zadania, czyli przeprowadzenia osobistego bilansu majątkowego. Brzmi skomplikowanie, ale w rzeczywistości muszę po prostu spisać to, co mam i to, co jestem winna innym, podając przy tym konkretne kwoty. Dzięki temu wiem, w jakiej kondycji są pieniądze, którymi zarządzam, w perspektywie długo- i krótkoterminowej. Spodziewałam się, że moja sytuacja jest dobra, ale nie wiedziałam, że aż tak! Poczułam ogromną wdzięczność za majątek, który udało mi się zgromadzić.

Kolejnym zadaniem było podpisanie aktu uznania Boga za właściciela wszystkiego, co posiadam. Wydawało mi się to łatwe i naturalne, jednak w momencie, gdy chciałam dopisać do listy moją pracę i moje oszczędności, zawahałam się. No przecież to ja skończyłam studia, uczyłam się języków, zdobywałam nowe umiejętności i uzbierałam te wszystkie pieniądze, które mam na koncie oszczędnościowym. Po chwili dotarło jednak do mnie, że gdyby nie talenty, które dostałam, moja droga zawodowa potoczyłaby się inaczej. Podobnie z oszczędnościami – gdyby nie okoliczności, którymi kierował Bóg, stan mojego konta byłby zupełnie inny. Wpisałam więc na listę wszystko, co tylko mam, bez żadnych wyjątków. Na koniec podpisałam się, dając dokument również do podpisu świadkom: mężowi i dzieciom. Z radością spoglądałam w przyszłość, czekając na zapowiadane uzdrowienie finansów przez Boga.

Kilka godzin po podpisaniu aktu… zostałam poddana próbie. Chciałam gdzieś zadzwonić, gdy nagle telefon wypadł mi z ręki i potłukł się, część wyświetlacza nie pozwalała na dalsze korzystanie z tego urządzenia. Pomyślałam: „Boże, czemu do tego dopuściłeś, to całkiem nowy telefon. Przez te 1,5 roku nie miał nawet ryski, a odkąd uznałam, że jest Twój, stał się bezużyteczny. Wiem, że są lepsze modele, ale chyba nie zależy Ci na tym, żebym kupiła sobie najnowszego smartfona.” Choć wiedziałam, że nie jestem właścicielką telefonu, to jednak poczułam złość, że muszę teraz myśleć nad rozwiązaniem tego problemu. Wzięłam się jednak w garść – skoro Szefowi popsuł się telefon, to właśnie ja mam coś z tym zrobić! Podjechałam do 2 serwisów, ale niestety żaden z nich nie podjął się naprawy ze względu na trudność z uzyskaniem części. Odwiedziłam więc jeden z salonów mojego operatora, aby zorientować się w ofercie. Skończyło się na tym, że będę płacić kilkadziesiąt zł więcej miesięcznie, mając nowy telefon i dodatkowe usługi. Niestety postąpiłam nieuczciwie w jednej kwestii, chcąc skorzystać z tańszego abonamentu….

Bycie wiernym zarządcą wydawało mi się dziecinnie proste, do momentu, gdy nie zaczęłam kombinować. Bóg chce, żebyśmy byli wierni w każdej dziedzinie i we wszystkim, co otrzymaliśmy, a ja szukałam wyjątków, a przynajmniej wymówek. Muszę być wierna nawet w małych rzeczach, bez względu na stan środków, jakie aktualnie posiadam – w tym tkwi cała trudność. Może się wydawać, że na takiej uczciwości mogę sporo stracić, ale w rzeczywistości zyskam! Bóg obiecuje, że to jest droga do uporządkowania finansów i osiągnięcia bogactwa… duchowego. On chce, żebym poczuła się jak na utrzymaniu rodziców. Nie musiałam się wtedy martwić o podstawowe potrzeby, a od czasu do czasu moje pragnienia czy zachcianki też były realizowane. Jedyne, czego rodzice oczekiwali ode mnie w zamian, to posłuszeństwo i miłość.

Dobrze sobie uświadomić, że jestem Dzieckiem Bożym na zaszczytnym stanowisku menedżera!

Ania Sadowska

Absolwentka kursu "Z Wiarą O Finansach",

obecnie współprowadząca nasz program

Autorka bloga "Bezcenna"

www.aniasadowska.com

Zapraszamy do udziału w kursie "Z Wiarą O Finansach".